Artykuł: Menopauza to najlepszy okres naszego życia
„Menopauza to najlepszy okres naszego życia. Nie musimy już stosować antykoncepcji, nie stresujemy się niespodziewaną ciążą, comiesięczne krwawienia się kończą, z reguły mamy już dobrą pozycję zawodową i stabilną sytuację domową. A jeśli nie, to może jest to świetny czas na zmianę”. Rozmowa z prof. Violettą Skrzypulec-Plintą.
W kontynuacji serialu „Seks w wielkim mieście” pojawiła się scena, w której jedna z bohaterek zostaje „zaskoczona” niespodziewaną czerwoną plamą na białych spodniach, bo – jak mówi – „przecież już przestałam krwawić!”. Sporo kobiet po emisji tego odcinka wspominało swoje wpadki, ale wiele uparcie twierdziło, że nie można już krwawić w tym wieku. To jak to jest z tymi krwawieniami?
Menopauzą nie nazywamy okresu, w którym zaczynają się pojawiać jej symptomy, tylko moment, kiedy całkowicie ustaje miesiączkowanie w wyniku nieodwracalnej utraty aktywności pęcherzykowej jajników. Menopauza to więc ostatnia w życiu kobiety miesiączka, a za jedno z jej kryteriów uznaje się 12 miesięcy bez krwawień.
Natomiast w okresie okołomenopauzalnym jednym z objawów związanych z powolnym spadkiem estrogenów są zaburzenia cyklu. I one mogą pójść w dwóch kierunkach: albo cykl się skraca i krwawienie pojawia się np. co 20 dni, albo się wydłuża i występuje raz na 40 parę dni. Bez względu na to, ile cykl trwa, to krwawienie może być mniej lub bardziej obfite. Tak się może zdarzyć, ale oczywiście nie zawsze oznacza to normę.
A jak kobieta ma rozpoznać, że te krwawienia są już niepokojące? Większość kobiet właśnie za normę przyjmuje to, że krwawienia będą nieco inne.
Każde krwawienie, które jest nietypowe, powinno wzbudzić naszą czujność: bardziej obfite, przedłużające się, plamienia w środku cyklu, ale także takie krwawienia, które mają nagłe przerwy i nawracają, np. pięć dni krwawienia, potem trzy dni przerwy i znowu nawrót krwi. Wszystkie te przypadki zawsze wymagają weryfikacji. Lepiej pójść do ginekologa, który uspokoi, że to tylko okres premenopauzalny, niż przespać rozwijający się nowotwór.
Ale tak to już jest, że kobieta wciąż najpierw myśli o dzieciach, mężu, rodzicach, a dopiero potem na końcu jest jej zdrowie.
Tak niestety jest. Zdarzają się nawet pacjentki, które potrafią krwawić przez pół roku. I potem mówią w gabinecie: „Myślałam, że mi samo przejdzie”.
Pamiętajmy, że współcześnie żyjemy o wiele dłużej niż nasze przodkinie. Jeżeli przeliczymy, co nam dała biologia – czyli że między 48. a 55. rokiem życia wchodzimy w menopauzę – to przy długości życia dochodzącej do 80-90 lat, zostaje nam jeszcze jedna trzecia życia bez zabezpieczenia hormonalnego. Dlatego warto się na ten czas przygotować i już wcześniej rozmawiać o tym ze swoim lekarzem.
A należy zrobić badania hormonalne, żeby ustalić, czy to już?
Robienie badań hormonalnych niewiele wniesie, jeżeli nadal miesiączkujemy, bo nawet jeśli jest to już okres przedmenopauzalny, to i estradiol niewiele spadnie, i FSH niewiele wzrośnie. Lekarz opiera się więc raczej na takich danych, jak stan pacjentki, obfitość krwawień, grubość błony śluzowej.
I ten przerost błony śluzowej jest bardzo ważny w kontekście diagnostyki.
W okresie przedmenopauzalnym często następuje przerost błony śluzowej. Staje się gruba, nierówna, mogą pojawiać się w niej polipy lub drobne mięśniaki. Takie zmiany można zauważyć i trzeba je leczyć. Ale żeby je zdiagnozować, trzeba najpierw udać się na badanie USG, następnie wykonać biopsję lub histeroskopię (metoda endoskopowa pozwalająca na ocenę stanu wewnętrznego ścian macicy), aby ocenić, czy nie ma stanu przednowotworowego bądź onkologicznego. Kiedy wszystko jest w porządku, możemy zacząć stosować terapię hormonalną, która nam tę błonę ustabilizuje. Można też rozważyć założenie wkładki wewnątrzmacicznej z progesteronem, która zapobiega dalszemu rozrostowi błony śluzowej. .
Kiedy wyrównamy hormony i błona śluzowa jamy macicy wróci do normy, pacjentka zaczyna czuć się lepiej i przykre dolegliwości – w tym właśnie krwawienia – znikają bądź się stabilizują.
Zresztą terapię hormonalną proponujemy przecież nie tylko pacjentkom z przerośniętą błoną śluzową. Każda kobieta, u której objawy wypadowe silnie się manifestują – mają nocne poty, trudności z koncentracją, uderzenia gorąca, zawroty i bóle głowy – powinna rozważyć taką formę leczenia, bo HTM (hormonalna terapia menopauzalna) jest zdecydowanie numerem jeden w łagodzeniu objawów wypadowych i jeśli zaczniemy ją stosować w miarę wcześnie, pacjentka przejdzie przez ten proces bardzo łagodnie.
Nieprawidłowości na ścianie macicy to jedyne, co może powodować zwiększenie krwawień w tym okresie?
Nie tylko. Mamy taką zdrowotną triadę.
Zdecydowanie wrogiem numer jeden jest otyłość. Jeśli przytyjemy nawet kilka kilogramów, to ryzyko onkologiczne wzrasta o 20-30 proc. I to bez względu na to, czy stosujemy hormonalną terapię zastępczą, czy też nie.
Numerem dwa są używki. Jeśli sięgamy po alkohol czy papierosy, krwawienie też się będzie nasilać. Niestety, czasem w pewnym wieku alkohol staje się formą ucieczki przed „wyimaginowanym końcem życia”, jakim dla wielu kobiet jest menopauza. Nagle ten stres zajadamy niezdrowym jedzeniem i popijamy alkoholem. To duży problem i mało nagłaśniany, a z ostatnich badań wynika, że najwięcej „małpek” kupują w Polsce kobiety w okresie okołomenopauzalnym.
Numer trzy to brak ruchu. Oczywiście nikt nikogo nie będzie nagle zmuszał do uprawiania sportów, ale aktywność fizyczna jest bardzo ważna.
Nie wpojono nam, abyśmy o siebie dbały. A nowoczesna kobieta musi ten czas dla siebie znaleźć. Gdy tak się stanie, to często zupełnie niezauważalnie przemkniemy przez ten menopauzalny czas.
Walczymy z tymi mitami o końcu życia, a one wciąż powracają.
A tymczasem menopauza to najlepszy okres naszego życia. Nie musimy już stosować antykoncepcji, nie stresujemy się niespodziewaną ciążą, comiesięczne krwawienia się kończą, z reguły mamy już dobrą pozycję zawodową i stabilną sytuację domową. A jeśli nie, to może jest to świetny czas na zmianę? Odczarujmy menopauzę.
Ale kiedy te krwawienia jeszcze się czasem pojawiają, wciąż możemy zajść w ciążę?
Możemy, bo to nie jest tak, że po przekroczeniu 48. roku życia nagle magicznie tracimy płodność. Tak naprawdę nie ma dobrego testu, który powiedziałby nam: „Stop”, od teraz na 100 proc. w ciążę nie zajdziesz”. Żeby mówić o tym, że jesteśmy po menopauzie, wspomniane już wyżej FSH musi być powyżej 30-40 jednostek, a estradiol musi spaść do poziomu poniżej 15. Ale wszystko może się zdarzyć. Jesteśmy żywym organizmem i może nastąpić takie przestawienie hormonalne, że do zapłodnienia dojdzie. Organizm może sam zadecydować – nawet u czterdziestoparolatki – że to dobry czas na ciążę. Poza tym pamiętajmy, że ośrodkiem naszej płodności i seksualności nie jest wcale macica, tylko mózg.
A co z kobietami, które nie chcą albo nie mogą stosować HTM?
Są rzesze pacjentek, które tej terapii stosować nie mogą. Przyjmowanie HTM jest np. mocno ograniczone chociażby w przypadku licznych, dużych mięśniaków. Dla tych kobiet szczególnie ważna jest zmiana stylu życia. Istotne, by zmieniły dietę, zwiększyły aktywność ruchową, odstawiły używki. Możemy oczywiście wspomagać się też farmakoterapią i preparatami pochodzenia roślinnego. Regularnie i długotrwale przyjmowane też przynoszą efekty, choć oczywiście nie tak spektakularne jak w przypadku terapii hormonalnej. Ale najważniejsze wciąż jest pozytywne nastawienie do samej menopauzy.
To nastawienie jest bardzo ważne, bo tabu związane z menopauzą nadal jest mocno w społeczeństwie zakorzenione. Aż 70 proc. kobiet ukrywa objawy menopauzy w pracy. Zaczęłyśmy też naszą rozmowę od niespodziewanej plamy. Dla wielu kobiet to również powód do ogromnego wstydu.
Niestety, w menopauzę nie wchodzimy same, ale z określonym obciążeniem, nie wiemy bowiem, jak te zmiany odbierze środowisko, w którym na co dzień funkcjonujemy.
W 2021 roku Brytyjskie Medyczne Towarzystwo Menopauzy przeprowadziło badanie ankietowe, którym objęto dwa tysiące brytyjskich lekarek. Miały odpowiedzieć na pytanie, jak czuły się w trakcie przechodzenia przez menopauzę i czy były w tym okresie jakoś szykanowane. Aż jedna trzecia przebadanych odpowiedziała, że nie tylko nie czuła wsparcia ze strony kolegów/koleżanek, ale też była narażona na uszczypliwe uwagi! A proszę zwrócić uwagę, że badano środowisko zaznajomione z tematem, medyczne.
Tabu na szczęście powoli zanika. Na wykładach przytaczam bardzo pozytywną historię kobiety, która zaskarżyła pracodawcę właśnie o szykanowanie w okresie menopauzalnym i proces w sądzie pracy wygrała.
Będę więc przypominać do znudzenia – po menopauzie czeka nas naprawdę świetny czas, tylko musimy nauczyć się dbać o nasze ciało. Powtarzajmy sobie w kółko, że nie mąż, nie szef, nie dom, ale to my jesteśmy najważniejsze.
Prof. Violetta Skrzypulec-Plinta – polska ginekolożka, endokrynolożka, seksuolożka, wykładowczyni
Autorka: Magdalena Keler
Tekst opublikowany na wysokieobcasy.pl 19 marca 2022 r.
Tekst powstał w ramach akcji „Czułość i wolność. Budujmy równowagę w relacjach”– akcji społeczna Kulczyk Foundation, „Wysokich Obcasów” i „Gazety Wyborczej”.